O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

wtorek, 11 grudnia 2012

Teoria względności, świąteczne PMS i akcja "Mam czas"

Z góry przepraszam za szczerość i wywlekanie intymnych treści, ale bez tego wątek nie wyjdzie. Otóż według takich tam norm i wyliczeń mój nastrój powinien być dziś zgoła inny, a i świat woków bardziej wkurzający. Śnieg za biały, dzień za zimny, woda za mokra, herbata zbyt herbaciana, itd. itp.;) W ogóle sam fakt, że pada śnieg i że święta za pasem powinien doprowadzić mnie do białej gorączki, wszak śnieg trzeba sprzątnąć, a święta to ZUO! No i tak by to miało wyglądać, a tymczasem obudziłam się nawet wyspana, padający za oknem śnieg wprowadził mnie w jakiś arcyświąteczny nastrój wielkiego oczekiwania. Ba! Nawet choinkę planowałam dziś ubierać! Wydębiłam więc od męża należącą mi się gotówkę i po przygotowaniu marnego dokumenciku (które poszło mi o dziwo gładko!) ruszyłam na polowanie na świąteczne akcesoria. Wcześniej odśnieżyłam sobie wjazd ( w kozakach na obcasie!).
Podjeżdżam na parking w centrum, śnieg wali niemiłosiernie, nie powiem, żeby wprowadziło mnie to w szaleńcze uszczęśliwienie, ale dałam radę. Podbiega pan parkingowy (który pracuje na zewnątrz od 7 do 17!), cały w skowronkach, a właściwie płatkach śniegu i krzyczy: "Ale pięknie, ale cudownie,prawda? Proszę zobaczyć, jak wszystko ślicznie wygląda, wspaniały ten śnieg, prawda?" Zauważył, że aż taki entuzjazm mi nie towarzyszy, więc podjął się przekonywania: "Cóż no, przecież jest zima! Teraz właśnie jest na to czas! Jak sama nazwa wskazuje - zimno, śnieg, biało! Ale jest pięknie! Teraz na to czas, wszystko ma swoją porę. Musi być teraz zimno, chyba że chcemy potem do maja chodzić w kurtkach!"
Ok, tym majem mnie przekonał.
Jakąś minutę później wchodzę do księgarni, a tam od progu wita mnie miłym uśmiechem, ale i przerażonym i niezadowolonym tonem pani sprzedawczyni (od 9 do 17 w cieplutkim sklepiku): "Ojejku! Ale się rozpadało. Znowu! A było tak ładnie już i nie padało, a tu dalej nasypie, achhh...masakra!"
Wstyd się przyznać - też pracuję w ciepłym i zadaszonym, a często bliżej mi do teorii tej pani. Może ci między książkami tak mają?;)

Komunikat drugi: dzisiaj startuje moja osobista akcja przedświąteczna pod kryptonimem MAM CZAS. Bo rzygać mi się już chce, kiedy kolejnej osobie mówię / piszę, że faktycznie myślę o Tobie już od dwóch tygodni, ale NIE MIAŁAM KIEDY SIĘ ODEZWAĆ... I kiedy sama sobie myślę, że faktycznie tyle fajnych rzeczy miałam zrobić, ale NIE MIAŁAM CZASU. No więc od dzisiaj MAM CZAS i niech mi ktoś tylko spróbuje pokrzyżować szyki!
A mottem akcji powinny być słowa znajomej, która zawsze, kiedy psioczymy na uroki swojego zawodu, mówi: "Pamiętaj, że to wszystko nie jest w ogóle ważne. Najważniejsza jest rodzina - tylko ona jest wartością." Bo co do cholery może być ważniejsze niż drugi człowiek. Na pewno nie kawałek świstka potrzebnego "na już"!
MAM CZAS start!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz