O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

sobota, 4 kwietnia 2015

Najweselszych:)

Smacznych, zdrowych, nietuczących... to tak przy okazji, bo tak przede wszystkim to życzę Wam Świąt spokojnych, rodzinnych, wesołych,  szalonych,  wspaniałych... Takich, jakie sobie wymarzyliście. :)

czwartek, 2 kwietnia 2015

Nie ma ciastek bez pieczenia :)

Tak zwykł mawiać mój nowy, wirtualny trener - Nikodem.;) I ma chłop rację. Nic samo się nie zrobi. 

Za mną kolejny magiczny wtorek i kolejny magiczny pomiar u pani Patrycji, i kolejne 6,8 kilograma Pyzy mniej. Przez 8 tygodni ubyło mi 5 cm w pasie i jeden skromy centymetr w biodrach. Zawsze to jeden mniej.;) Od rozpoczęcia pracy z dietetykiem zeszło ze mnie 19 kilo samego tłuszczu z 21, które zbiłam od listopada. Pozostałe 2 to woda i trochę mięśni na początku, ale teraz już na mięśniach akurat przybyło mi 2 kilo, co oznacza, że nie na darmo pocę się 3 razy w tygodniu. I mam na to papiery.;) W sumie, od momentu swojej wagi krytycznej, jakoś rok temu, jest mnie o ok. 27 kilo mniej. Piszę to i sama nie wierzę.:) No, ale - jak mawia Nikodem - "nie ma ciastek bez pieczenia". ;) Pracuję na to dzielnie. Nie powiem, że pracuję ciężko, bo nie traktuję swojej zmiany nawyków jak kary, ale oczywiście wymaga to pewnych wyrzeczeń, trochę czasu, lepszej organizacji itp. Myślę tak sobie jednak, że gdyby we wrześniu nie zapaliła mi się w głowie odpowiednia lampka i nie umówiłabym się na wizytę, to czas i tak by upłynął, dziś i tak byłby kwiecień, a ja byłabym pewnie już o 30 kilo większa niż dziś:/ I nie kupowałabym kolejnych spodni w rozmiarze, który nosiłam w liceum. A takie dziś kupiłam ( i to dwie pary, ale ciiiiii!;) )

Nie myślcie sobie, że od początku było kolorowo. Pierwszego dnia byłam lekko załamana, widząc rachunek z zakupów spożywczych i przełykając jakąś dziwną bezsmakową rybę z brązowym ryżem i pomidorami z puszki. Ale potem ruszyłam w teren i już wiedziałam, że wytrwam.:) I wytrwałam, a na zakupy spożywcze ( z których robię fajne posiłki) wydaję mniej niż przed dietą - kwestia organizacji. 

Nie myślcie też, że zawsze z zapałem zabieram się za ćwiczenia i gotowanie, ale nawet jak się trochę ociągam z ruszeniem tyłka, to i tak wstaję i robię. Bo wiem, o co gram - o prawdziwą, najprawdziwszą siebie, której kilogramy nie przeszkadzają w życiu. :) A kiedy ćwiczę i dochodzę do jakiegoś mniej lubianego momentu, kiedy jest mi ciężko, to... ustawiam się tak, żebym ćwicząc widziała się w lustrze. Zabrzmi to dziwnie, ale ten widok dodaje mi energii, bo w tym lustrze widzę efekty swojej pracy.:) 

Nie dajcie sobie nigdy wmówić, że marzeń nie da się spełniać. To frazesy, ale naprawdę wystarczy bardzo chcieć. 

Proszę dalej o kciuki, wsparcie i dziękuję za każde dobre słowo. To, co się dzieje u mnie, to nie tylko zmiana ciała. To zmiana duszy i głowy, a do tego są mi bardzo potrzebni otaczający mnie ludzie, czyli Wy.:) Dziękuję:)

A! No i gdyby ktoś miał ochotę popróbować, to Iwonę i Nikodema polecam - fajnie się z nimi ćwiczy. Poniżej pośladki i uda, ale całą resztę też robią.;) No i ta sceeeeneeeeeriaaaaa... <3