O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

niedziela, 2 grudnia 2012

No i się zaczęło!

Ba - zaczęło się zaraz po Wszystkich Świętych, ale dziś, kiedy ogłoszono adwent, to już jakby przeddzień Wigilii. Aż kipi od bombek, choinek, wianków, świeczek, rybek i wszelkich innych bożonarodzeniowych tematów.
A ja się wcale nie cieszę...
Jeszcze nie tak dawno byłam pierwsza do tego wszystkiego, ale od kilku lat przysparza mi to tylko stresów i to od początku grudnia. Zawsze było super, ale od czasu, w którym Święta zaczęły być momentem, gdy rozjeżdżamy się oboje w dwie strony, zrobiło się trudniej. Fatalnie zrobiło się w ubiegłym roku, kiedy            "(nie)świadoma praw i obowiązków" zostałam uświadomiona, że TERAZ należałoby ustalić jakiś chory harmonogram świąteczno-wigilijny. Raz tu, raz tam, potem znów odwrotnie. Co gorsza, bez względy na to czy tu, czy tam, zawsze będzie źle.Taki konflikt rodem z Sofoklesa.
Nie ma dobrego wyboru, obojętnie, gdzie bym pojechała albo nawet nie pojechała nigdzie na Wigilię, zawsze będę miała poczucie winy, że nie ma mnie w tym drugim miejscu. A w dwóch naraz być się nie da...
Dla ludzi z nie do końca docięta pępowiną Wigilia poza domem jawi się jako wewnętrzne zabójstwo. I dlatego każdy kolejny świąteczny akcent ostrzem wbija się w mój mózg i boleśnie przypomina, że muszę dokonać jakiegoś wyboru.
Póki co, na temat opuszczona jest dyskretna zasłona milczenia, wojna rozpęta w momencie, kiedy ktoś pierwszy odważy się unieść jej skrawek...

Kiepskie uczucie nie cieszyć się tym, czym cieszy się 90% populacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz