O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

poniedziałek, 22 września 2014

Odszczekuję :)

Powiem teraz wszem i wobec - nie byłam entuzjastką pana Antigi w roli trenera. "Nie byłam entuzjastką" to nawet delikatnie powiedziane, bo szczerze mówiąc, to myślałam, że w tym PZPS po prostu kogoś... nie powiem co.;) Nie byłam też nigdy fanką Mariusza Wlazłego i przez "moje" dwie Plusligi, a zwłaszcza przez tę pierwszą, nie dostrzegłam jakoś jego geniuszu. Nie byłam też zwolenniczką proszenia go o powrót do reprezentacji, choć bardziej niż to, zaskakiwał mnie jednak wybór trenera. Długo myślałam, że to jakiś żart, odpuściłam dopiero, kiedy w jednym z wywiadów Marcin Możdżonek powiedział: "Może w tym szaleństwie jest metoda?". Pomyślałam wtedy: "Obyś miał, Możdżon, rację. Może i jest." Nie byłam też dłuuugo zwolenniczką Zatorskiego zamiast Ignaczaka. Może to trochę subiektywne, no ale wolałam Krzysia.;) Mimo wszystko pojechałam do Wrocławia na mecz Polska - Mołdawia i tam pierwszy raz pomyślałam: "Panie Antiga, panie Wlazły, może się polubimy". ;) Pewności nabierałam od rozwalenia Brazylii w Lidze Światowej, poprzez dwa lipcowe mecze Polska - Iran w Gdańsku. Nabrałam jej do tego stopnia, że kiedy w Krakowie zobaczyłam obolałego Wlazłego, wyprowadzanego z hali, podczas gdy Bułgarzy nas ogrywali, pomyślałam: "No to mamy po mistrzostwach...". Potem usłyszałam, że nie będzie Kurka i też przez moment zastanawiałam się, czy Antiga zwariował. Przy tym jednak cały czas wierzyłam w Mikę. Widok Winiarskiego osuwającego się na parkiet w Atlas Arenie też nie zwiastował nic dobrego...
Choć nie byliśmy pewniakami, to przyznam, że i finał, i półfinał z Niemcami oglądałam w miarę spokojnie (popłakałam się dopiero na koniec;)), bo wtedy już wiedziałam, że złoto będzie nasze. Wiedziałam to od momentu pokonania Brazylii w ubiegły wtorek.:)
Teraz więc odszczekuję - Antiga się obronił, Wlazły jest geniuszem i Zatorski też jest niezły.:) Cieszę się, że w swojej może nie tak jeszcze długiej, ale za to prężnie rozwijającej się karierze kibica męskiej siatkówki, doczekałam się złotego medalu.:)))

niedziela, 7 września 2014

Machina ruszyła :)

I na dobre toczy się już od tygodnia.
Nie jest najgorzej. Plan najlepszy od dwóch lat, dzieciaki mniej lub bardziej, ale jednak wszystkie znośne, poniedziałki fajne i krótkie, ze wstawaniem nie ma problemów, hipochondria wakacyjna ustąpiła po przekroczeniu progu szkoły, władza ludowa, jak na władzę ludową, jeszcze sprzyja szarej masie, klasa "najtrudniejsza" puk puk puk w niemalowane, ale dziw aż bierze, że takie fajne dzieciaki. Element odosobniony wychodzi do ludzi, a jedyny set, jakiego przegraliśmy do tej pory na mistrzostwach świata to pierwszy set z Kamerunem... Słowem - wszystko stoi na głowie! ;)

Tylko za morzem tęsknię niezmiennie...