O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

poniedziałek, 9 lipca 2012

Skończ waść,wstydu oszczędź!

A wstyd wielki, oj wielki, wielki... Tak wielki, że aż wstyd się przyznawać :/

Demonem sportu nigdy nie byłam - to fakt, co zresztą niestety widać po mnie na rzut oka pierwszy, a nawet i bez rzutu oka widać. Zestawienie 90 - 60 - 90 nigdy w życiu nie wystąpiło u mnie jednocześnie,hehe;) Cóż, bywa...;) Ale na pewno nie można mi zarzucić, że sport jest w moim życiu nieobecny, bo tak teoretyczne, jak i praktyczne jego zrywy zdarzały mi się i wciąż się zdarzają. Słowem - nie jestem takim całkiem sportowym niedorajdą. Może i długo nie rozumiałam, o co chodzi w spalonym, ale za to już w podstawówce czytywałam sportowe czasopisma, w szóstej klasie (albo i wcześniej) wiedziałam, kto to jest Marek Citko i z czym się je Wisłę Kraków, Legię Warszawa i Widzew Łódź. Wiedziałam nawet, kto to jest Jacek Zieliński, za co koledzy chwalili mnie jeszcze na studiach.;)W podstawówce też zaczęły się moje domowe seanse gimnastyczne, podczas których naprawdę wylewałam siódme poty, brzuszki i półbrzuszki były dla mnie małym piwkiem (daj Boże,żeby te czasy wróciły). Potem była teoria skoków narciarskich (tu akurat byłam mało oryginalna, ale oglądałam nawet nocne zawody w Japonii!). Plakat naszej kadry wisiał nad moim łóżkiem aż do remontu mojego pokoju, a była to klasa maturalna! Jakoś podczas wakacji w okresie gimnazjum zaczęły się codzienne, naprawdę regularne i dosyć długie rowerowe wycieczki, po 12 - 15 km dziennie, potem dochodziło do tego też bieganie. Wart wspomnienia, bo i miły, jest nasz studencki epizod z badmintonem, no a rok temu pojawił się nordic walking, potem orbitrek. I nie będę kłamać, że odbywa się to wszystko arcyregularnie, ale staram się bardzo, żeby kilka razy w tygodniu ruszyć dupsko. Nie powiem - jak już je ruszę, to dalej jest całkiem fajnie, bo w gruncie rzeczy naprawdę lubię zakwasy, pot, krew i łzy itp.;) Wtedy mam poczucie, że zrobiłam coś dobrego!
Istotne wydarzenie sportowe też nie zawsze oglądam, ale zawsze o nich wiem. Dlatego wielkim szokiem i wstydem jest dla mnie fakt, że w tym roku są...Igrzyska Olimpijskie!!! Dowiedziałam się o tym dopiero dzisiaj:/:/:/

Skaza na życiorysie:/
A to wszystko przez szkołę! To był taki sam rok, jak pierwsza połowa 2010, wtedy, kiedy się broniłyśmy. Wtedy też przegapiłam wiosnę, rozkwitanie bzu, czereśnie i młode ziemniaczki:/ W tym roku miałam to samo, tylko że o mały włos przegapiłabym jeszcze Igrzyska Olimpijskie...
Jedenaste kolejny raz: uczestniczyć w sportowym i kulturalnym życiu kraju i regionu!:)

PS: Aktem odkupienia niech będzie fakt, że za 3 dni pod moim domem przejeżdża Tour de Pologne, o czym wiem jakoś od marca.:)

6 komentarzy:

  1. oj Kubusiu, uśmiałam się prawie do łez:* ale w gruncie rzeczy pamiętaj: "nic się nie staaaałoooo!" :) - wszak to okrzyk nad wyraz SPORTOWY (szczególnie w Polsce). Pewna zaś jestem, że o siatkarzach wiedziałaś, o Radwańskiej również, więc wstydu nie ma:P Nie przejmuj się, ja o Igrzyskach wiem gdzieś dopiero od pocz.czerwca, więc wcale nie jestem lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak,tak - siatkarzy nawet oglądałam,a w zasadzie słuchałam meczu,o Radwańskiej wiedziałam, ba - oglądałam wszystkie mecze Euro!Oczywiście wyłączając te,które były transmitowane w jednym czasie - wtedy rzecz jasna widziałam tylko jeden:)Mam nawet koszulkę "Polska" i mazidło do malowania flagi!Tylko nie wiem,w której torebce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja tam nic nie wiem o sporcie, może tylko tyle, że orbitrek się kurzy w moim domu, z silnym postanowieniem, ze po tej świetlicowej makabrie znowu go ruszę, bo teraz przy tym upale nie mam sił. Ale co to ja chciałam - na start tour de coś tam to idziemy w czwartek z bachorkami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Osiołku,to jakby Cię bachorki już totalnie wkurzyły na starcie Tour de czegoś, to wsiadaj jakiemuś kolarzowi na rower (bo rowerów tam będzie duuużo ;) ) a ja Cię potem przejmę w moim mieście,gdyż będą jechać przed moim domem:D

    OdpowiedzUsuń
  5. No rzeczywiście plama na życiorysie :D A ciekawe , bo wszędzie o tym głośno już od dawna !

    A mnie najbardziej interesuje ten niespotykany aspekt militarny ... Kiedyś w czasie Igrzysk nastawał 'pokój boży' i zaprzestawano wojen :) A teraz patrząc na te statystyki to człowiek boi się wyjść na ulicę jeśli na prawdę jest tak niebezpiecznie. 13000 żołnierzy , kilkadziesiąt tysięcy agentów i funkcjonariuszy, wyrzutnie pocisków ziemia-powietrze na dachach prywatnych domów - jednym słowem najdroższa operacja militarna od czasów II wojny światowej w Anglii. A zawsze była to tylko rywalizacja :((

    DINO

    OdpowiedzUsuń
  6. Dino,wiesz,że Cię kocham za Twoje młodzieńcze,acz zawsze pełne racji rozważania... I te są prawdziwe,niestety - igrzyska to operacja militarna... Cóż dodać - wszystko mamy już przerobione na Fb:):*

    OdpowiedzUsuń