O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

niedziela, 24 czerwca 2012

Ta ostatnia niedziela...

Tytuł trochę pesymistyczny, ale bardzo pasuje do mojej sytuacji. Ostatnia niedziela pyzy pracującej. Ostatnia póki co. Ostatnia przed poniedziałkowym wstawaniem - póki co, ostatnia z "jak sobie pomyślę, że jutro mam tam iść..." - póki co. Za tydzień już nie trzeba będzie nigdzie iść w poniedziałkowy poranek. To źle - w gruncie rzeczy nie lubię nigdzie nie chodzić. Trzeba żyć przez duże Ż i bywać między ludźmi, poznawać nowych, spotykać się ze starymi, wychodzić do nich. Nie można zamknąć się w czterech ścianach i przez 7 dni w tygodniu na przemian pucować okna, podłogę albo gary po obiedzie. Nie mogę do tego dopuścić.
Lubię czekać na weekendy, zwłaszcza na takie, jakie miałam od 3 tygodni - wesele M. i K., urodziny A., wczoraj koncert z W. i W.:) Lubię mieć w życiu cel. Mimo wszystko lubię, kiedy życie stawia przede mną nowe wyzwania. Chciałabym przestać bać się spełniać swoje marzenia:)

Do cholery - przecież koniec pracy to jeszcze nie koniec świata! Prędzej czy później znajdzie się dla mnie jakieś zajęcie, a to, czy bez pracy nie stanę się marudzącym pożeraczem chipsów, wstającym z łóżka w południe zależy tylko ode mnie.

Run, Forrest, run!!!!!!!!!!
I wszystko będzie dobrze:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz