Atmosfera ogólnych wspominek zagościła w naszym domu. U mnie to skutek ostatnich wydarzeń i ostatnich przemyśleń, u małżonka nie znam przyczyn, ale coś go naszło na studniówkę. Ja natomiast, także pod wpływem Pani S., która niedawno opowiadała o zwiezieniu swego wiana do małżeńskiego gniazdka, również zdecydowałam się zapakować tomy swoich dzienników i przywieźć do siebie. Dwie reklamówki ledwo to zmieściły, ale mam i zaśmiewam się do łez. :D 10 lat mojej codziennej twórczości, czyli kawał życia.:) Jak widać chyba jednak jestem uzależniona od takich notatek, bo jednak mój blog działa, choć to już jednak co innego niż długopis i cowieczorne notatki do poduchy.:)
Zdecydowanym faworytem do najmilszych wspomnień są czasy liceum i wzwyż.:)
"Ale to już było..." I jest uwiecznione!:D
wiesz... nigdy pisanie na klawiaturze nie będzie powodowało tylu emocji, co pisanie w swoim kajeciku - nie zmienia to jednak faktu, że obydwie formy sprawiają dużo frajdy - nam polonistkom ;) piszmy zatem na potęgę, dla potomności! ahojjj!
OdpowiedzUsuńPiszmy więc!!!:)))Ale rzeczywiście coś jest z tą filologią, ostatnio nawet jeden polonista opowiadał mi,że onegdaj popełniał dzienniki.:)
OdpowiedzUsuń