O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

środa, 14 listopada 2012

Paradoks środowego poranka

Poniedziałek i wtorek, jak już wspominałam, to dni TEORETYCZNIE prawie wolne. W tym tygodniu było to bardzo PRAWIE i bardzo TEORETYCZNIE. Załóżmy, że jednak początek tygodnia należy do luźniejszych. Jak więc to możliwe, kto mi wytłumaczy, że w każdy środowy poranek ( który de facto jest jakby zawodowym początkiem tygodnia ), przed każdą długą środą budzę się wymęczona jak po dłuuuugim tygodniu cięęęężkiej pracy?
Może to dlatego, że nawet jak mam niby wolne, to wcale nie mam, bo i tak zagrzebuję się w tonach makulatury jak kret w norze, a nawet jak się nie zagrzebuję, to cały czas myślę o tym, że już powinnam zatonąć w papierze, a jeszcze tego nie zrobiłam.
Marzę o dniu, kiedy obudzę się rano w wysprzątanym domu ( żeby nie powiedzieć "w perfekcyjnym domu":D ) z poczuciem, że dziś nic nie muszę! Że nie mam wyznaczonej żadnej godziny ani żadnej pracy. Ach, jak miło mi się będzie wtedy leżało w tym łóżeczku!:)
Cóż, póki co to chyba niewykonalne, bo tak naprawdę to nawet moje weekendy są jedną, nieustającą podróżą. A lata już nie te, oj, nie te...

PS: Refleksja przyrodnicza, zrodzona podczas kontrolnego czytania posta: czy to, w czym zagrzebuje się kret  rzeczywiście można nazwać "norą"? Wszak to z ziemi jest...
Inteligentniejszych proszę o odpowiedź. Dziękuję.
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz