O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

niedziela, 16 września 2012

Oddałam w dobre ręce :)))

Tylko w zasadzie nie wiem kogo komu :D Zważywszy na to, kogo dłużej znam, rzec by można, że oddałam JĄ w dobre ręce, ale patrząc na to, komu świadkowałam z całą pewnością stwierdzam, że i JEGO w dobre ręce oddałam.:)))
Zresztą... nieważne kogo komu, ważne, że mam poczucie, iż będzie to Wspaniałe Małżeństwo - podpisałam się pod tym z całą tego świadomością. :*

Doczekałam się swojego świadkowania i teraz mogę się przyznać, że naprawdę byłam przejęta rolą, a dodając do tego szereg drobnych przedślubnych złośliwości losu, jakie krążyły wokół mnie od tygodnia, mogę powiedzieć, że w sumie w piątek wieczorem prawie się załamałam. Pomijając już to, że nie było na stanie pięknych niebieskich sukienek; pomijając to, że w całym mieście nie było godziwych granatowych butów; pomijając to, że najpierw umówiłam się do Mojej Pani Fryzjerki na zbyt późną wg męża - kierowcy godzinę, a zmieniwszy godzinę na wcześniejszą okazało się, że wcześniej to może uczesać mnie inna pani; pomijając fakt pozostawienia wszystkich par mężowskich butów eleganckich w domach rodzinnych i nawet pomijając fakt, że jak zwykle wszystkie swoje ambitne i piękne plany zostawiłam na ostatnią z możliwych ostatnich chwil; pomijając również to, że podczas klękania w kościele zsunął mi się tak długo poszukiwany idealny, choć nie granatowy but i pomijając nawet fakt, że w trakcie ceremonii tak się zalałam łzami, że miałam nimi zachlapany nawet kołnierz żakietu, nie gdzie indziej, ale w najbardziej widocznym miejscu. No i pomijając już te wszystkie zdarzenia wymienione w poprzednim arcydługim zdaniu, piątkowy wieczór zabił mnie ostatecznie, już nawet przez chwilę myślałam, że nic z mojej obecności na tym ślubie nie będzie. I teraz ze spokojem mogę opowiedzieć o swoim genialnym wyczynie.:D Otóż tak byłam zdeterminowana, by ładne wyglądać ( wszak Państwo Młodzi jak modele, świadek również - głupio byłoby drastycznie wrażenie estetyczne zepsuć!) że postanowiłam dokładniej niż zwykle zająć się swoimi brwiami, a że z natury bywam leniwa, zamiast skubać je po całości, w neutralnym miejscu postanowiłam nałożyć krem, ułatwiający zabieg, nie zauważyłam tylko momentu, w którym krem niechybnie spłynął na same brwi... A że był to krem do depilacji i że jego spłynięcie na brwi zauważyłam troszkę za późno, i że widziałam ile mi włosków wylazło... ;] No, tak mniej więcej po centymetrze z każdej strony.;] I ja to widzę, jeśli tylko ja - to chwała! Ale pani fryzjerce rano zapowiedziałam, że grzywki to jednak nie będziemy ruszać.;)
Wnioski do realizacji - brwi i okolice okołobrwiowe traktujemy tylko i wyłącznie pęsetką!
Ostatecznie jakimś cudem czesała mnie jednak Moja Pani Fryzjerka, czas mieliśmy bardzo dobry, GPS się po drodze nie wyłączył, jak to miewał w zwyczaju, oczko w rajstopach nie poszło, a zapłakany żakiet wysechł przed komunią.;)

A teraz tak całkiem poważnie, Moi Państwo Młodzi - niestety z mojej strony nie wszystko było tak, jak miało być jeszcze miesiąc temu, tak jak sobie wymarzyłam i cały czas wyobrażałam, tak, jak mówiliśmy o tym jeszcze w połowie sierpnia. Ale uświadomiłam sobie wczoraj jedną rzecz i Wy też o tym pamiętajcie przez całe swoje Małżeństwo: dopóki wszyscy, których kochacie są z Wami i jest w miarę ok, całą resztą nie warto się przejmować. Każdy moment życia należy traktować nie jak cytrynę, ale jak słodką pomarańczkę - najpierw wycisnąć z niego sok, a potem jeszcze wydłubać łyżeczką wszystko, co najlepsze.:) I tak zróbcie z każdym dobrym i pięknym Dzisiaj, bo nigdy nie wiemy, co będzie jutro... Oby takich pomarańczek w Waszym życiu nie zabrakło. :* Dziękuję Wam za wyrozumiałość i absolutne zdecydowanie odnośnie wyboru świadkowej, pomimo nieoczekiwanych wydarzeń. To było dla mnie wielkie wyróżnienie.:)
Na szczęście wśród ludzi można znaleźć Prawdziwych Przyjaciół i Wy oboje nimi jesteście.:)

A zanim się wszyscy popłaczemy przy tym poście :D oznajmiam tylko, że jako matka chrzestna tegoż związku, zamierzam częściej osobiście Was doglądać!;) I podziwiać!:)

1 komentarz:

  1. Kochana jeszcze raz pięknie dziękujemy, że byliście z nami w tym dniu; że byłaś naszą wspaniałą świadkową:*:* i w ogóle za syćko:*:*

    OdpowiedzUsuń