Słowem - sinusoida emocji, mieszanka dobrych i złych niespodzianek. Próżne rozpatrywania - grunt, że skończyło się, jak się skończyło. Zresztą widzę (i czytam), że nie tylko u nas jakieś dziwne przypadki. Ponoć taka ich rola, że mają chodzić po ludziach. Ale teraz niech już spadają ode mnie i mojego otoczenia.
Pogoda jakoś nie daje mi uwierzyć, że za tydzień o tej porze będą wakacje. Jak widać, ona też nie może być normalna - albo leje, albo grzeje. Ale nie narzekam już, bo jak mnie dziś sąsiad zobaczył w swetrze,to od razu zapytał, po co było narzekać na te upały, jak teraz w swetrze trzeba chodzić.;) Chyba, że to już nawet niebo płacze nad tym, co widziało w weekend na halach we Francji. Ech...nie zawsze można wygrywać. Obstawiam, że chyba Londyn siedzi w głowie.:/ Oglądam tak czy siak.
A w pracy burza przed ciszą (sic!). Niech będzie i tak.:)
Wiadomość dnia: ANIU, WITAJ NA ŚWIECIE.:)))
Witamy Anię, witamy :) Odliczaj Pyza ostatnie dni. I masz pisać jeszcze więcej, jak tylko wakacje się zaczną! No!
OdpowiedzUsuńM.