A właściwie do oka, bo jakiś niewytłumaczalny, "nieodklejalny" urok dostrzegłam w panu w morskich (zielonych?) spodniach. Czyżby wersja dredowa kogoś, kogo o dredy bym nie podejrzewała...;) Tak czy siak pan w zielonych spodniach przykleił mi się wczoraj do oka i oglądam to kilka razy dziennie, nie wiedzieć czemu. A może i wiedzieć, bo i pani kolorowa, a ja lubię jak jest kolorowo, tylko aż tak kolorowo, to nie zawsze mi pasuje; i piosenka jakby koło reggae leżała, a ja nawet lubię, jak leży koło reggae, bo to taki luz blues i "powietrze pachnie jak malinowa mamba" (mi akurat ten zapach nie kojarzy się z niczym nielegalnym). No i przecież, przecież, przede wszystkim to tekst, który idealnie wpisuje się w moje pożądania i obsesje! Bo mojego uwielbienia do zaczynania wszystkiego od nowa, podjęcia ryzyka i odrzucenia tego, co nie daje szczęścia nie można już chyba nazwać inaczej niż obsesją.;)
"Spakujmy walizki, zabierzmy co trzeba / ryzyko jest zawsze wystarczy się nie bać/ to od nas zależy, jak życie nam mija..." - toż to kwintesencja mojej życiowej filozofii, przynajmniej tej teoretycznej.;)
Ech... z takim dredziolcem, to może i bym spakowała te walizki...
;)
Przywołuję koleżankę do porządku! Przypominam, że koleżanka jest mężatką ;) Jak już wsiąść do pociągu, to tylko do Katowic, pamiętaj!
OdpowiedzUsuńM.
Pamiętam, wsiądę.:) Rozumiem jednak, że jakbym wsiadła do pociągu z dredziolcem,to mnie do domu nie przyjmiesz?;)
OdpowiedzUsuń