O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

poniedziałek, 1 lipca 2013

"Przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda..", czyli o eko-rodzinie.

Miałam ci ja planów na dzisiaj, oj miałam! Najpierw to postanowiliśmy z mężem pierworodnym być eko i naprawdę, ale tak całkiem na serio segregować. No bo 1.lipca, ustawa śmieciowa i tak dalej. Segregowane odbierają u nas raz w miesiącu i w czerwcu jakoś za późno się zabraliśmy za segregację,więc wczoraj wieczorem okazało się, że plastików u nas nie za dużo, tak do połowy worka. Wyczytałam jednak, że do żółtego można tez metale i takie tam, no więc już po chwili stał przede mną mąż z workiem po brzegi wypełnionym puszkami po swoim ulubionym napoju.:] A że jest to bardzo ulubiony napój mojego męża, to nazbierało się i na drugi worek. Do niebieskiego dołożyłam jeszcze makulatury i z poczuciem bycia super-eko położyłam się spać. Rano szanowny wybranek mój, wzorem sąsiadów z prawa, z lewa i jeszcze dalszych, postawił worki przed bramą. Jakież więc było moje zdumienie, gdy nie dalej jak po kwadransie oznajmił, że stała się rzecz niebywała - u jednego i u drugiego sąsiada worki stoją, jak stały, a u nas została tylko makulatura...
A niedaleczko mamy skład tak zwanego ZŁOMU...:]
Cóż...korzyścią z naszej misternej segregacji będzie tylko to, że jakiś żulik na niej zarobi. Tylko nie wiem, na co mu był worek z pojemnikami po margarynie, z butelką po płynie do podłogi, opakowaniem po żelu do włosów i petach po niemałej ilości coli, wody i innych napojów białych i kolorowych.
No ale nic to jeszcze. W dalszej części dnia zaplanowane miałam czekanie na pana z popularnego sklepu z materiałami budowlanymi, wszak przed południem zjawić się miał z wyposażeniem mojego podwórka, po czym udać się miałam do sklepu z wyposażeniem gospodarstwa domowego, celem zakupienia różnych różnistych pojemniczków do szafek. Pan budowlany przyjechał w miarę szybko, ale od razu miał przerażanie w oczach, twierdząc, iż problem jest, bo on nie wie, jak podejść moje ogrodzenie, żeby przerzucić za nie dwie palety. Rok temu udało się to dwukrotnie bez cienia utrudnień, co też panu powiedziałam, nie nakłaniając go jednak do niczego, bo zdążył się już spocić. Pochodził, pomyślał, powzdychał, postękał, podrapał się po głowie, po czym jął czynić dzieło. Wsiadł do auta, cofnął, podjechał na "mój" chodnik, po czym znów wycofał, żeby wyprostować się, pojazd swój niemały, znaczy. W pewnym momencie cofania zauważyłam, że drzewko za autem jakby drgnęło, toteż zamachałam do pana, żeby już dalej nie jechał, bo drzewko. Pan też chyba poczuł opór, bo skrzywił się jakoś, po czym - ignorując moje machanie albo traktując je jako zachętę, nie wiem - dodał jakby gazu i z całym impetem drzewko z korzeniami powalił na sam środek ruchliwej ulicy...
Daruję sobie i Wam dalszą relację, czyli błyskawiczne pojawienie się niewyobrażalnie wyrozumiałych strażników miejskich, proces sprzątania i cięcia powalonego drzewa przez ekipę budowlaną oraz układanie kostek chodnikowych, celem zatarcia śladów po korzeniu. Pan kierowca był tak przestraszony, że bałam go już pytać o mój towar. Wsiadł do auta, odjechał i pod mój dom pewnie już nie wróci. Moich palet więc jak nie było, tak nie ma, z domu nie wyjdę, bo czekam aż "coś mniejszego" mi je dostarczy, a - jak to trafnie podsumował mój mąż - nasze bycie eko skończyło się na tym, że ukradziono nam posegregowane puszki i wyrwano drzewo sprzed domu...
To może już lepiej nie bądźmy eko...;)

I w ten sposób rozpoczęły się wakacje 2013.:D

3 komentarze:

  1. Pyzo, to wszystko zdążyło Wam się przydarzyć dziś?! Jacie! W szoku jestem, jak Ty intensywnie przeżywasz te swoje wakacje. A eko może faktycznie już lepiej nie bądź. Albo, na przyszłość, sama zanieś te puszki do skupu jak masz tak blisko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, trzeba było samemu zanieść te puszki do skupu i... byłoby na kolejną ambrozję dla męża:> :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wy się nie śmiejcie, tylko się módlcie-jutro znowu przywożą kostkę!:D

    OdpowiedzUsuń