Pomimo uporczywego kaszlu, rosnącej gorączki i niekomfortowego poczucia gardłowego "Kłamczuchę" łyknęłam w pięć dni, do czego niewątpliwie przyczyniła się moja zdrowotna niedyspozycja. Musierowicz jest fenomenalna. Stworzyła świat, który jak najbardziej mi odpowiada. A najbardziej zachwyca mnie to, że w toku akcji pojawiają się bohaterowie znani z poprzednich (albo kolejnych) części. Czytelnik ma poczucie, jakby szedł ulicą i nagle w najmniej spodziewanym miejscu spotykał starych znajomych. Cielęcina, Danusia, Pawełek, Hajduk, profesor Dmuchawiec (który jednak nie od razu był takim nieskazitelnym i perfekcyjnym nauczycielem) Robrojek, który pretendowałby do miana chłopaka Anielki, no i na końcu ni stąd, ni zowąd Janusz Pyziak. Aż mnie ciekawość zżera, jak to się stało, że ostatecznie został mężem Gabrysi?! Powinnam dowiedzieć się w kolejnej części.
"Kwiat kalafiora" na start!:)
przede wszystkim zdrowia Waćpannie życzę:*:*
OdpowiedzUsuń