Wczoraj wycieczka bliska. Przyznać się wstyd (wielki wstyd!), że gdyby nie ta wycieczka, to dalej bym nie wiedziała, że "za płotem" mam całkiem fajny park krajobrazowy i świetną alternatywę dla niedzielnego gnicia przed laptopem oraz nowe miejsce do nordic walkingowych podbojów.
Wstyd, wstyd, wstyd i jeszcze sto razy wstyd, ale teraz się poprawię.
A jutro wycieczka daleka i dłuższa (bo noclegowa), w miejsce bezsprzecznie piękne i obfitujące w elementy kulturowego dziedzictwa. Cel wycieczki też zresztą zacny - sztuka teatralna w teatrze przez duże T. Krakooofff:) Nawet się cieszę, chociaż w sumie to weekend w pracy, ale za to potem tydzień jakby trochę krótszy.
Słowo na wycieczkę:
" - Proszę pani, a to prawda, że my tam całą niedzielę będziemy chodzić?
- Noooo... tak.
- Ale co, jakieśtam muzeum i gdzieś jeszcze i tak cały dzień?
- Nie cały, bo o 16- ej mamy pociąg.
- O Boooooooooże, aż do 16-ej!!!???"
To tylko ja się cieszę na ten Kraków???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz