O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Roma Ligocka "Czułość i obojętność"

Powiem tak - książka bardziej na przemyślenie niż na przeczytanie. I chyba to brzmi trochę bez sensu, bo jednak to czytanie ma nas mobilizować do przemyśleń. I tak jest w przypadku "Czułości i obojętności". Powiedziano, że to zbiór opowiadań. Według mnie nie do końca. Fakt, że to nie powieść, bo książka dzieli się na mniejsze utwory, ale one nie zawsze mają zarysowaną fabułę, raczej dostrzec można kilka opowiadań w jednym rozdziale. Może nazwałabym to raczej szkicem literackim z nutą przypowieści? A może i poezją trąci? Całość opiera się na ankiecie. Kolejne tytuły są popularnymi pytaniami ankietowymi, a nawet bardziej takimi ze "Złotych myśli": ulubiona potrawa, ulubiony kolor, wady i zalety, itp. Za to plus - taki pomysł kompozycyjny mi się podoba. Podobają mi się też niektóre, nomen omen, złote myśli, które można z książki wyłuskać. Nie podoba mi się to, na co często zwracam uwagę, że od jakiegoś czasu w Polsce pisać każdy może i pisać wszystko może. I to nawet bardziej wszystko niż każdy, bo nie kwestionuję umiejętności autorki, zwłaszcza, że nie znam jej Dziewczynki w czerwonym płaszczyku. Ponadto autorka to pani starsza (ale świetnie wyglądająca!)i z pewnością mądrzejsza ode mnie.:) Irytuje mnie lekko tylko to, że czytając niektóre książki ma się wrażenie, że autor bez większego pomysłu pisze o tym, co tam sobie myśli lub obserwuje. Tak jakbym wstała rano, cośtam pomyślała i z tego powodu od razu napisała o tym książkę... Może też bym tak potrafiła?;) Tak czy siak - to takie moje małe zastrzeżenie. Ale za to na plus będzie to, że autorka (bo chyba pisze o sobie?) bardzo kojarzyła mi się z członkiem mojej rodziny, nawet nie jednym, tylko dwoma, a w zasadzie dwiema kobietami. Ciepłymi, dobrymi, spokojnymi, wyrozumiałymi i na wskroś dobrymi dla świata. W książce ta wszechobecna anielskość bohaterki była momentami denerwująca. Na szczęście czasem padał na nią cień i ujawniało się poczucie humoru, za co chwała autorce!:)
Na koniec kilka perełek, które wskazują na to, że Czułość i obojętność + ciepła kawa/herbata+ jedno jesienne, deszczowe, popołudnie to zestaw do przyjęcia. Ja czytałam w upał, więc może dlatego było to raczej drgnięcie aniżeli tąpnięcie.;)

Czego nie cierpię ponad wszystko?
Arogancji. Głupoty. Tłumu. Ciasnych tuneli. Najbardziej pewnie bym nienawidziła głupiego, aroganckiego tłumu w ciasnym tunelu.

(...)co uczyni kobieta, której mężczyzna zaproponuje romantyczny spacer w świetle księżyca? Dwudziestoletnia uzna to za świetny pomysł, natomiast trzydziestoletnia wolałaby jakiś drobiazg, czterdziestoletnią będzie bolał kręgosłup, ale sześćdziesięcioletnia będzie już tylko moczyć nogi w wodzie z proszkiem przeciwko odciskom.

Piszę to w środku lata. Wszyscy teraz trochę łagodniejemy. Siedzimy sobie z czymś do czytania na piasku albo na leżaku w ogrodzie lub na ławce w parku. Ogarnia nas spokój letniego popołudnia. Nad nami wielka porcja błękitu, przed nami miseczka pełna czereśni. Dochodzimy do wniosku, że jest dobrze, a przynajmniej jako tako. Pogodzeni i rozbrojeni, prawie stajemy się buddystami.

A ja to czytałam w środku lata, na ławce w ogrodzie, buddystą się nie stałam, czereśni nie było, ale też doszłam do wniosku, że jest dobrze, a przynajmniej jako tako. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz