O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Dwa centymetry nad ziemią, czyli mój nowy dentista (sic!)

To może najpierw o tym, skąd forma "dentista". Wymyślili ją moi obcojęzyczni uczniowie, którzy na lekcji z serii "Idę do lekarza!" albo coś w ten deseń za Chiny Ludowe zapamiętać nie mogli, że w Polsce jest "dentysta", a nie "dentista" i że idziemy do dentysty, a nie do "dentista".;) No i tak mi jakoś "dentista" zapadł w pamięć, choć był i tak niczym w porównaniu z Mianownikiem liczby mnogiej od "przyjaciel", który brzmiał nie inaczej, jak "przyjaciule".;) I tak: nie było "przyjaciul", przyglądam się "przyjaciulom", idę z "przyjaciulami", myślę o "przyjaciulach" i wołam "hej, Wy moi przyjaciule!";) A ogólnie mam z tymi lekcjami baaaardzo dobre wspomnienia.:)
Wracając do dentista - niby stara jestem, a się boję, więc zebranie się do niego trochę czasu mi zajęło. Po przeprowadzeniu wywiadów i poszukiwań w internecie wybrałam pana, który okazał się sobowtórem aktora - Antka Królikowskiego (aż dziw bierze, że nie żadnego siatkarza!:D) Poszłam nastawiona na długie i żmudne leczenie, zapewne kanałowe i inne cuda wianki (nie ma to jak się człowiek w internecie naczyta), bo co tu ukrywać - od ostatniej wizyty minęło...ekhmmm... troszeczkę więcej niż pół roku... W każdym razie, ku mojemu zdumieniu, skończyło się na usunięciu kamienia nazębnego, pochwale za ładne i zadbane ząbki, nakazowi dalszego solidnego dbania o nie i... zaproszeniu za pół roku.:) I ta pochwała uniosła mnie właśnie dwa centymetry nad ziemię, pomimo niekorzystnego współczynnika wagi do wzrostu;). Wprawdzie ujawniona kilka lat temu i ciągle żywa szajba na punkcie swojego uzębienia już jątrzy w podświadomości, że może ten pan się nie zna albo co, ale zaprzestanę czytania w internecie historii o zębowych perypetiach i wrócę do "Zakochanki" w pełnym zaufaniu i przekonaniu, że pan dentista wie, co mówi.:)
Także pamiętajcie, że zęby są ważne i naprawdę bać się nie trzeba!

2 komentarze:

  1. "Przyjaciule" rządzą ;) ale chciałam się poskarżyć, że syjamstwo działać przestało, bo moja wyprawa do dentysty zakończyła się koszmarnie długą listą zębów do naprawy... i informacją o zębach dziewiątych... eh. Tak to jest jak się sadysty unikało przez 2 lata!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, nie lubię wizyt u dentysty głównie z powodu tego dziwnego "brzęczenia" (jak pan lub pani "dentista" nawierca zębiszcza), no i oczywiście lżejszej kieszeni :P Ale trzeba się będzie znowu wybrać... po dłuuugiej przerwie :]

    OdpowiedzUsuń