O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

środa, 27 marca 2013

W kupie siła!

Kupy nikt nie ruszy!:) Śmieszne to i mądre. Tak mogłabym zatytułować ostatni tydzień, bo ta kupa ujawniała się na różnych płaszczyznach.
Dawno to było i po wczoraj już jakby nieaktualne, ale że wszyscy piszą, to i ja odpalę swój spóźniony zapłon i odniosę się do jakże modnego tydzień temu tematu "masakry na Narodowym".;) Najpierw pomyślałam sobie tylko "Całe szczęście, że mamy tych siatkarzy...". I porzuciłam temat. Ale jak następnego dnia słyszałam w mediach te pomrukiwania piłkarzy i to, jak sami przyznawali, że tamtym bardziej zależało, a oni grali jakoś "bez zależenia", no to jasny szlag mnie trafił! To już chyba wolę te klasyczne gadki, że sport to sport i dnia nie było, a nie takie jakieś "nie, bo nie". No cholera jasna,no! Ale potem tak sobie pomyślałam...że w sumie to jak im się ma chcieć i jak im ma wychodzić. Żeby wychodziło, to trzeba być zgranym (wszak to drużynowa dyscyplina), trzeba mieć do siebie zaufanie i darzyć się jakąśtam sympatią, przynajmniej JAKĄŚTAM. A jak ma się udawać ludziom, którzy spotykają się kilka dni przed, wiedząc o sobie niewiele, nie znając się nawet za bardzo... Przyznam, że jakoś nigdy nie podążałam za tłumem, który wylewa pomyje na sportowców po porażce, no ale skoro sportowiec sami mówi, że mu zwisało...
Ech... a w tym wszystkim to najbardziej szkoda mi Waldka. Waldkowi jakoś tak dobrze z oczu patrzy, więc rękoma i "nogoma" podpisuję się pod demotem :"Waldek, trza Ci to było?" ;)
A druga kupa z tego tygodnia dotknęła mnie, że tak powiem, osobiście. Okazuje się (może to niedobre słowo, wszak żadna to nowość), że życie w każdej dziedzinie kieruje się takimi samymi zasadami. Żeby coś się udało, to musi być kupa, bo nikt jej nie ruszy i w niej siła. Ale jak kupa zaczyna się rozpadać, to robi się już tylko zwykłe gówno, z którego nic dobrego nie będzie. Tak się złożyło, że niestety silna kupa szybko przeistoczyła się w to drugie i w to drugie, chcąc nie chcąc, a raczej tylko nie chcąc, przyszło wdepnąć. Pozostał niesmak moralny i posmak tchórzostwa...
Po minionej Planicy, trwającej Pluslidze i wyczynach panów piłkarzy zauważyłam pewną prawidłowość: siatkarzom wychodzi, bo się lubią, skoczkom wychodzi, bo się lubią, piłkarzom nie wychodzi, bo im się nie chcę "się lubić". Tak to wygląda. A może i nie. Może tamci się lubią, bo... wychodzi im?
Polemika w każdej formie komunikacyjnej mile widziana.:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz