Tak się składa,że moje przemyślenia z półki pt."Mijam się z powołaniem" mogą mieć charakter albo użalający,albo megalomanski.Ani o jedno, ani o drugie mi nie chodzi.Chodzi tylko o to,że dziś znów miałam zawodowe katharsis i znów okazało się,że jest coś,co wychodzi mi nieźle i przy okazji dostarcza dawki endorfin.Tak,znów miałam okazję "wygładzić" tekst reklamowy do mega ważnej oferty i-pochwalę się-znów moje rozwiązanie przeszło:) Lubię to, pomimo godziny 23-ej, jutrzejszej porannej pobudki i długiego dnia w pracy. Lubię to i sama się dziwię i ubawiam tym, że za diabła nie wiem,co pisać o sobie i swoich wyczynach w jakiejś zakladowej laurce,a pod ręką mam coś, co mi ponoć kurna wychodzi...Cóż no...sama jestem sobie winna.Nie wiem, na co czekam-pomysł na życie sam się nie zrealizuje.
Ach...kopnijcie mnie w cztery!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz