Takie sprzeczności się we mnie kotłują. Najpierw wyprułam sobie żyły ( a właściwie uda i pośladki ) z Natalią Gacką ( to taka moja stała pani od ćwiczeń z internetu ). Jak już podniosłam się z maty i zakończyłam rytualnym strechingiem oraz zaliczyłam wszystkie punkty niedzielnego wieczoru, poczułam potrzebę zanurzenia się w nostalgicznej muzyce, całkiem innej niż ta, przy której wyciskam siódme poty na orbitreku i rowerku.;) Buszuję więc po YT, a że ogólnie mam problem z tytułami piosenek, to szukam w ciemno, łowiąc czasem jakąś perełkę.:) Po cóż to? Dlaczegóż? Ano dlategóż, że myślę ostatnio o tym, że właściwie panta rei cały czas. Odkrywcze jak jasna cholera, wiem.;) Ludzie pojawiają się i znikają, niekoniecznie przenoszą się na inny świat, po prostu przenoszą się na inną ścieżkę życia. Ot tak, po prostu, bo tak wyszło, bo tak trzeba. I wcale nie musi chodzić o kogoś superbliskiego, może chodzić o kogoś przypadkowego, kto jednak stanowił jakiś rytuał w naszym życiu i bez kogo potem zdajemy sobie sprawę, że jakaś epoka mija. I że fajny to człowiek, fajni ludzie...:)
Takie właśnie zagadnienia roztrząsam ostatnio pod czupryną. Ech, te moje tendencje, które z małego zdarzenia wywołują lawinę teorii... Tak już mam.:)
Na szczęście są też ludzie, relacje i zwyczaje, które się nie zmieniają. Przynajmniej przez dłuższy czas.:)
Ty, kuleżanko, nie smęć, tylko wpadnijże wreszcie do Chorzowa zobaczyć naszą chawirę! Zwłaszcza, że ja Twoją widziałam :P Jak chcesz możemy ściągnąć w tym samym czasie koleżankę H.SZ. z synalkiem a może i koleżanka G.M da radę :)
OdpowiedzUsuńPytasz, a wiesz, że chcę! Obiecuję zrobić oględziny jeszcze w tym roku szkolnym, a wbrew pozorom nie jest on już tak długi. :)
OdpowiedzUsuń