Małżonek do dziś nie rozumie, czemu akurat ta plaża tak mnie poruszyła.;) Być może dlatego, że była ostatnim przystankiem na trasie długiej wycieczki w upalny dzień. Niestety - technicznie nie byłam przygotowana wtedy na morską, chłodzącą kąpiel (najwyżej na moczenie nóg), ale na szczęście tuż obok znalazła się zacieniona pizzeria. Pizza wprawdzie nie powalała, ale widoki (i temperatura) owszem. Plusem plaży w Orłowie jest też molo. Nie tak popularne i nie tak długie (bo tylko ok.180 metrów) jak to sąsiednie w Sopocie, ale równie ładne, miłe i przyjemne. W dodatku bezpłatne i z widokiem na słynny klif.:) Nie było mi niestety dane "wypróbować" orłowskiego wybrzeża, bo za kilka dni zaatakowały je sinice.:/ A miałam ambitny pomysł na spacer brzegiem morza z Orłowa do Sopotu...
Ach, zżera mnie zazdrość! :P :*
OdpowiedzUsuńNiech Cię nic nie zżera,po prostu za rok jesteśmy tam razem i koniec, kropka i w ogóle nie dyskutujemy, będę tak stanowcza, jak wtedy, kiedy nie zgadzam się na przesunięcie sprawdzianu;)
OdpowiedzUsuń