Lekcja się zaczyna, cośtam robimy, patrzę - a dwa dziewczęcia liścik do siebie piszą i zerkają na siebie ukradkiem z jakże "odległej" pierwszej ławki.
- O Wy małpy przebrzydłe i niewiasty wredne! Na mojej lekcji! W mojej klasie! W pierwszej ławce liściki sobie będą pisać! - pomyślałam.
A że to właśnie MOJA klasa, to czasem pozwolić sobie można na niekonwencjonalne metody. Wzięłam więc karteluszek, napisałam na nim: "Proszę nie pisać liścików na lekcji! ;)" i zawinąwszy go w mały kwadracik, konspiracyjnie podałam do pierwszej ławki. Dziewczątka otwierają, czytają, z tyłu już raban: "Co pani tam napisała???", w tej chwili jedno dziewczę zawstydzone podaje mi karteczkę z liścikiem, który pisała ze swoją sąsiadką. Biorę, czytam, a tam:
- Ale nasza pani jest ładna, no nie?
-No, śliczna! *-*
:D
Normalnie mnie zamurowało! :D
Osz to ananaski i lizusy kochane moje!;) Pewnie każdy ma przygotowany w zeszycie taki zestaw liścików na udobruchanie i wyciągają w potrzebie,hehe;)
Swoja drogą myślałam, że w trzynastym roku życia wzrok dziecka jest już ukształtowany... Ale widać coś się w biologii odmieniło.;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz