O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

niedziela, 20 lipca 2014

Magdalenka:)

Nie,nie-to nie będzie post o narodzinach,wciąż czekamy na moją pierwszą bratanicę, która zresztą nie ma być Magdaleną. W tytule chodzi o magdalenkę Prousta, tę maczaną w herbacie i uruchamiającą szereg wspomnień. Tejże właśnie doświadczyłam ostatnio, choć"ciapratego" jedzenia nie lubię jak "babranego mięsa" (np. udka, w których trzeba się babrać) i nigdy nie moczyłam ciastek w herbacie. W ubiegłym tygodniu zobaczyłam osobę, o której istnieniu zupełnie zapomniałam, bo i w moje życie nie był człek ów jakoś mocno wpisany. Ot, sobie był, wiedziałam, że jest i może parę słów w życiu zamieniliśmy. Tym razem jednak człowiek po prostu wbił mi się w umysł, nie umiem tego wytłumaczyć, ale jak ta magdalenka u Prousta wywołał ciąg wspomnień, zdarzeń i skojarzeń. Mam akurat to szczęście, że przez wiele lat prowadziłam dziennik.I teraz sięgnęłam do tej lektury... Cóż... tego się nie powinno czytać na trzeźwo.:D Takie wstrząśnięte nie mieszane.;)

niedziela, 13 lipca 2014

A tak naprawdę chodziło o...;)

No tak, bo to przecież od spontanicznej rezerwacji biletów na mecz zrodził się pomysł trójmiejskiej wyprawy. Najpierw był mecz, a potem idea wakacji nad morzem. A potem drugi mecz, no bo skoro już całą Polskę przemierzymy...;) I choć portfel nieco zelżał ;), to nie żałuję ani trochę. Sama nie wiem, czy antybiotyk, który biorę do dziś jest konsekwencją ości, która przedzierając się do przełyku podrażniła mój migdał, czy raczej tego, jak darłam się przez dwa wieczory w Ergo Arenie.;) Mimo antybiotyku, dwóch nocy w pociągu i spalonych pleców, mogę tylko potwierdzić, że niczego lepszego niż spontan wszechświat jeszcze nie wymyślił.;)
Nie będę opisywała tego, co działo się podczas meczów, bo tego opisać się po prostu nie da. Trzeba być, zobaczyć, przeżyć, przewrzeszczeć i wystawić na próbę swoje bębenki.;) Tak więc ja przybyłam i zobaczyłam, a oni zwyciężyli i choć nie dało to awansu do F6, to było warto. W końcu wspomnienia są bezcenne.:)

Poniżej kilka fotek z Ergo Areny - dzień pierwszy to miejsca na dole (w końcu były prezentem urodzinowym ode mnie dla mnie:D), a dzień drugi to widok "z lotu ptaka", też niczego sobie.:)








Na koniec "fotoreportażu" rodzicielski dialog przed drugim meczem:
M: To o co oni dzisiaj grają?
J: Nooo... jak dziś wygrają, to jest szansa, że przejdą dalej i będą grać w finale, a jak nie wygrają, to nie ma szans i dalej nie grają.
M: Całe szczęście, to przynajmniej nie będziesz musiała już za nimi jeździć po całej Polsce.;)

Gdynia - Orłowo z plażą, która mnie urzekła :)

Małżonek do dziś nie rozumie, czemu akurat ta plaża tak mnie poruszyła.;) Być może dlatego, że była ostatnim przystankiem na trasie długiej wycieczki w upalny dzień. Niestety - technicznie nie byłam przygotowana wtedy na morską, chłodzącą kąpiel (najwyżej na moczenie nóg), ale na szczęście tuż obok znalazła się zacieniona pizzeria. Pizza wprawdzie nie powalała, ale widoki (i temperatura) owszem. Plusem plaży w Orłowie jest też molo. Nie tak popularne i nie tak długie (bo tylko ok.180 metrów) jak to sąsiednie w Sopocie, ale równie ładne, miłe i przyjemne. W dodatku bezpłatne i z widokiem na słynny klif.:) Nie było mi niestety dane "wypróbować" orłowskiego wybrzeża, bo za kilka dni zaatakowały je sinice.:/ A miałam ambitny pomysł na spacer brzegiem morza z Orłowa do Sopotu...





Skwer Kościuszki w Gdyni





"Błyskawica" i "Dar Pomorza".


Pomnik poświęcony marynarzom poległym w II wojnie światowej.


A to zdjęcie będzie służyło jako pomoc dydaktyczna podczas przerabiania tekstu "Tajfun" w drugich klasach.;)



I jeszcze raz środek dydaktyczny.;)

Sopot :)

Pomimo uroków całego Trójmiasta, ja - dziecko neo ;) - zamieszkałabym właśnie tu. Nie zważając na plażę bardziej obleganą i mniej czystą niż w Jelitkowie, nie zważając na śmierdzące glony na brzegu i nie zważając na 7,50 PLN za wejście na molo.;) Jakoś tak mi Sopot przypadł do gustu.







Jest jeszcze "Monciak" z krzywym domkiem, pozostał jednak nieuwieczniony w obiektywie.:( Ale potwierdzam, że nadal istnieje.;)

Stary ( i piękny) Gdańsk


 Neptun czuwający nad remontem Dworu Artusa.;)

 Brama Zielona.

Brzeg Motławy.

 Żuraw - jak dla mnie symbol gdańskiej starówki wespół w zespół z Neptunem, of course.

Baltic Sail 2014 - zlot żaglowców nad Motławą.

Obrazki trójmiejskie, czyli to co dobre... ;)

Na początek plaża w Jelitkowie - nasz cel niemal każdego dnia, który w zestawieniu z idealną pogodą na "plażing, smażing" przekonał nas do porzucenia koncepcji odwiedzin oliwskiego zoo i (wstyd się przyznać) Westerplatte... Zamiast zgłębiać przyrodę i historię, wygrzewaliśmy się, a w miarę ocieplania się wody również moczyliśmy, właśnie na Jeltikowie. I nie żałuję - przynajmniej jest pretekst, żeby wrócić do Trójmiasta.:)
Poniżej - Jelitkowo w wersji chłodniejszej i w wersji upalnej.:)










środa, 2 lipca 2014

Misja "Gdańsk Główny":)

Już za chwilę,już za moment!:) Doczekałam się!Może jak zobaczę jutro morze,to uwierzę,że to już naprawdę wakacje.:)