O mnie

"Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym, co czujesz, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni, zawsze wybieraj to, co może sprawić, że będziesz czuł się szczęśliwy. Chyba, że chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie!" Nie odkładam marzeń. Odkładam na marzenia:)

piątek, 28 czerwca 2013

Już???!!!

Serio? Już? Już? To naprawdę, bezapelacyjnie, bezsprzecznie JUŻ???

Juuuuuuuuuuuupiiiiiiiiiiiiii! Przetrwaliśmy!:DDD
Nastrój łzawo-pożegnalny był wczoraj, ale jak na moje możliwości, to i tak spokojnie. Albo się uodparniam,  albo nowe tabletki są lepsze niż stare, albo mój organizm zapomniał już o istnieniu tabletek uspokajających, bo przez cały rok nie bardzo był na nie czas.;) Cóż, takie życie - jedni odchodzą, inni przychodzą, tego jednak moja bariera w mózgu dziś nie przyjmuje. Postawiłam solidny mur i rozbiorę go dopiero w sierpniu, kiedy zbliżą się "bluzgi wrześniowe", póki co - "ody czerwcowe";).

A tak dla urozmaicenia, jak to zwykle na koniec bywa - pioseneczki i wierszyki o gronie, pochwalę się więc moim. Fragment charakteryzujący mnie, przypisany mi,dedykowany dla mnie (nie wiem, jak to właściwie określić) trwa od 4-ej do 41-ej sekundy, z tym że "myślę dupą" zmienili na "myślę sercem", bom ponoć empatyczna zawsze.;)



Cóż... chyba odkryli moje drugie ja.;)

Ależ to zleciało...:)

środa, 26 czerwca 2013

Przykleiło się do ucha:)



A właściwie do oka, bo jakiś niewytłumaczalny, "nieodklejalny" urok dostrzegłam w panu w morskich (zielonych?) spodniach. Czyżby wersja dredowa kogoś, kogo o dredy bym nie podejrzewała...;) Tak czy siak pan w zielonych spodniach przykleił mi się wczoraj do oka i oglądam to kilka razy dziennie, nie wiedzieć czemu. A może i wiedzieć, bo i pani kolorowa, a ja lubię jak jest kolorowo, tylko aż tak kolorowo, to nie zawsze mi pasuje; i piosenka jakby koło reggae leżała, a ja nawet lubię, jak leży koło reggae, bo to taki luz blues i "powietrze pachnie jak malinowa mamba" (mi akurat ten zapach nie kojarzy się z niczym nielegalnym). No i przecież, przecież, przede wszystkim to tekst, który idealnie wpisuje się w moje pożądania i obsesje! Bo mojego uwielbienia do zaczynania wszystkiego od nowa, podjęcia ryzyka i odrzucenia tego, co nie daje szczęścia nie można już chyba nazwać inaczej niż obsesją.;)
"Spakujmy walizki, zabierzmy co trzeba / ryzyko jest zawsze wystarczy się nie bać/ to od nas zależy, jak życie nam mija..." - toż to kwintesencja mojej życiowej filozofii, przynajmniej tej teoretycznej.;)
Ech... z takim dredziolcem, to może i bym spakowała te walizki...
;)

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Wrażenia, zdarzenia i przerażenia

Słowem - sinusoida emocji, mieszanka dobrych i złych niespodzianek. Próżne rozpatrywania - grunt, że skończyło się, jak się skończyło. Zresztą widzę (i czytam), że nie tylko u nas jakieś dziwne przypadki. Ponoć taka ich rola, że mają chodzić po ludziach. Ale teraz niech już spadają ode mnie i mojego otoczenia.
Pogoda jakoś nie daje mi uwierzyć, że za tydzień o tej porze będą wakacje. Jak widać, ona też nie może być normalna - albo leje, albo grzeje. Ale nie narzekam już, bo jak mnie dziś sąsiad zobaczył w swetrze,to od razu zapytał, po co było narzekać na te upały, jak teraz w swetrze trzeba chodzić.;) Chyba, że to już nawet niebo płacze nad tym, co widziało w weekend na halach we Francji. Ech...nie zawsze można wygrywać. Obstawiam, że chyba Londyn siedzi w głowie.:/ Oglądam tak czy siak.

A w pracy burza przed ciszą (sic!). Niech będzie i tak.:)

Wiadomość dnia: ANIU, WITAJ NA ŚWIECIE.:)))

środa, 19 czerwca 2013

Syndrom końca czerwca :)

Kto mi wyjaśni, dlaczego tak się to dzieje, że po całym roku głupawy i doprowadzania do szału wszystkiego, co doprowadzić do szału się da, w ostatnich dniach robi się miło, spokojnie, cicho i w niektórych salach chłodno, nawet pomimo tej dzikiej temperatury na zewnątrz. Dzisiaj jakoś wyjątkowo się to wszystko udało - znalazła się płyta z filmem bardzo przydatnym dziś, nie znaleźli się ci, którzy rano zgubili drogę do szkoły, tłumów nie było, ale atmosfera - jak najbardziej.:) No, ale dość tych peanów. Zapewne jeszcze pokażą, co potrafią.;)

PS: Dobra, chciałam słońca i słońce może zostać, ale żeby tak z grubej rury od razu!
;)

wtorek, 18 czerwca 2013

Awanse, awanse...;)

Jeśli wierzyć słownikom (a jak nie słownikom, to komu w tym kraju jeszcze wierzyć?!), to od jutra powinno mi być w życiu jeszcze lepiej. Tak, tak, bo właśnie dziś wyższy szczebel awansu zawodowego nie ugiął się pod moim niemałym ciężarem, z czego by wynikało, że awansowałam na dobre. A skoro awansem nazywa się podniesienie jednostki do wyższej godności i wyższego rzędu, no to gorzej chyba nie będzie.;) A gdyby jednak miało być gorzej, to skok płacowy (no dobra - podrygiwanie bardziej ;)) wynagrodzi ewentualne bolączki. W każdym razie udało się i to nawet bardzo się udało, więc z sukcesem pokonałam nie tylko pierwszy szczebel drabiny awansu, ale też kolejny, jeden z ostatnich nawet, szczebli przedwakacyjnych. Poza nieludzkim upałem, który podobno ma być jeszcze bardziej nieludzki, był to bardzo miły dzień. Pomijając awans, zrobiłam dobry uczynek, nie spociłam się w sukience i podobnież ogólnie ładnie wyglądałam, no i jeszcze dowiedziałam się, że w piątek Krzyś wraca na salony, na parkiety znaczy.:) Piękne, małe rzeczy, którymi cieszyć się muszą istoty o zachwianej równowadze psychicznej.;) Mam nadzieję, że wakacje ją trochę ustabilizują. Są już tak bliziutko, że aż się boję, że komuś przyjdzie do głowy jakaś nowa ustawa i zabierze mi wakacje. O nie! Wakacji nie oddam!:) Tak w zasadzie najlepszy moment wakacji jest teraz, bo od następnego piątku będą one z każdym dniem krótsze.;) "Bo nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go, ale by gonić go!" Mimo to jednak chętnie podelektuję się króliczkiem. Dziesięć miesięcy pogoni w zupełności mi wystarczy.:)  

piątek, 14 czerwca 2013

Opolska Pięćdziesiątka:)

Oglądacie?Ja oczywiście tak i to z wielkim sentymentem...Zawsze dobrze się czułam w tym mieście.W wakacje na pewno się tam wybiorę. Ale mam też poczucie porażki-przez pięć lat nie zaliczyłam na żywo ani jednego festiwalu. Jeden spod amfiteatru, co zaowocowało oblanym egzaminem następnego dnia (A.,pamietasz?:D) No, ale za to męża przyprowadziłam z opolskiego amfiteatru. :D
Wracając do teraźniejszości, to Premiery nawet mi się podobają. Ten rudy Kamil Bednarek w spódnicy całkiem ok-śpiewał interesująco,choć nie do końca umiejętnie, mam wrażenie. Natu Przybysz też zwróciła moją uwagę, tylko jakaś zmarnowana na twarzy i fryzurze, coś nie tak z tą stylizacją, jakoś dziwnie bez kredki do oczu.Ale za to brzuch po porodzie ma taki, jakiego ja nigdy nie miałam i mieć już nie będę.;) No to patrzymy, co kto dostanie.:)

czwartek, 13 czerwca 2013

Trzy kolejne do dekalogu

Pierwsze, a raczej jedenaste albo i dalej:
NIE RÓB KOMUŚ DOBRZE, NIE BĘDZIE CI ŹLE.

Drugie, tudzież dwunaste albo i jeszcze następne:
"NIE DAJ MI BOŻE, BROŃ BOŻE SKOSZTOWAĆ, TAK ZWANEJ ŻYCIOWEJ MĄDROŚCI..."

Trzecie albo i nie wiem już które, ale jakże ważne:
OBYŚ CUDZE DZIECI UCZYŁ!!!
I to wcale nie jako przekleństwo kierowane do wroga, tylko jako życzenie do samej siebie. Bo jeszcze cudze dzieci uczyć bym mogła, gdyby nie były obcymi gówniarzami wcale nie zamierzającymi się uczyć. Że ja dzisiaj nad sobą panowałam, to chyba cud mniemany!
Jeżeli więc któryś z czytelników zmierza ku oświacie, to radzę z dobrego serca - niech szybko zawróci z tej drogi, bo to zła droga jest. Sama też chyba zacznę się przymierzać do wbijania wstecznego.

A z tą mądrością podobnie. Ponad pół życia na wsi, a jakoś tak się składa, że nigdy nie spotkałam więcej prymitywnych buraków niż w mieście... Także trzymaj mnie Boże z daleka od wszechwiedzenia, znania się na wszystkim najlepiej, od władzy, wysokich stanowisk i cudzych dzieci.

piątek, 7 czerwca 2013

Horoskopy

W swoim ostatnio wyczytałam, że czekają mnie zmiany zawodowe i być może już od poniedziałku będę miała inne obowiązki i inne miejsce pracy. Cóż... to chyba był horoskop trenera Fornalika, widocznie on też z lipca...;)
Ech...zastanawiam się, czy Ci nasi piłkarze jeszcze się przejmują czy już po prostu się przyzwyczaili.
Ale i tak nadal uważam, że panu Waldemarowi dobrze z oczu patrzy.:)

Powroty,czyli kto źle zaczyna...;)

Najpierw powrót do domu.Wyprawa niedługa ("nie krótka, lecz w sam raz" dodać by się chciało). Trochę wysokiej kultury w tym codziennym chamstwie, trochę bezcennego powiewu studenckiej atmosfery, całkiem wygodne łóżko i chyba pierwszy raz na wyjeździe więcej niż jedna poduszka!:D No i jeszcze utwierdzenie się w przekonaniu, że hasło Wroclove jest uzasadnione, można się zakochać, ale to nie nowość.:) Tym większe ubolewanie, że bilety na Ligę Światową w Hali Stulecia rozeszły się szybciej niż je zarezerwowałam. Na pocieszenie był upolowany wreszcie bar sałatkowy.:) A skoro już o Lidze, to jest ona drugim powrotem dzisiejszego dnia.Wróciła Liga, wróciła reprezentacja-dla mnie to już prawie wakacje.Wprawdzie przegraliśmy z Brazylią 3:1, ale skoro miłe złego początki, to mam nadzieję, że w drugą stronę działa to tak samo.:)

wtorek, 4 czerwca 2013

Czy ktoś widział słońce?

Pada, leje, siąpi, mży, by znów się rozpadać. Przestaje siąpic, zaczyna padać, przestaje padać, zaczyna lać, potem mży i znowu ulewa. I tak caly Boży dzień.Czwarty z kolei dzień zresztą. Gdzie okiem nie sięgnąć, wszędzie teren zalewowy, a pojutrze wycieczka w juz zalane Dolnośląskie. Na szczęście w planie raczej przestrzenie zamknięte.Mimo to mam nadzieję, że zbój, który przetrzymuje słonko, odda nam je najpóźniej w czwartek! Także jeśli ktoś z Was ma słońce, to proszę je natychmiast oddać, udostępnić, podzielić się czy cokolwiek!;)
A za miesiąc... Ojeeejuuu:D